Niekiedy swe ofiary traktuje wyjątkowo łaskawie. Ot, jedynie nadgryzie czy wyskubie kępkę kłaczków. Zazwyczaj jednak jest dla nich bezlitosna. Wygryziony nos, oczy. Rozszarpany tułów, wygryzione kończyny… Wygląda zatem na to, że nasz pies to sadysta ;)
Ofiary ostatniego miesiąca:
Oprawca:
wtorek, 29 października 2013
Home
Jeszcze tylko miesiąc, a będzie i w stolicy! H&M Home, yeahhh. Bo przyznać się muszę, że zaraz po książkach dla dzieci, pierdolety do domu to mój kolejny bzik. Przede wszystkim czarują mnie wnętrza w stylu skandynawskim. Mam też słabość do rustykalnych gadżetów i folkowych akcentów. Pewnie zaproszę Was kiedyś do naszego M, a póki co podejrzyjcie moje zakupowe marzenia.
Na szczęście 6. grudnia już blisko. Mam nadzieję, że Mikołaj będzie wyjątkowo hojny w tym roku ;)
Na szczęście 6. grudnia już blisko. Mam nadzieję, że Mikołaj będzie wyjątkowo hojny w tym roku ;)
środa, 23 października 2013
Drżę
I ruszyła maszyna... Za mną cztery intensywne dni. Przede mną dziesięć jeszcze bardziej intensywnych miesięcy. Codzienne obowiązki zawodowe; systematyczna nauka angielskiego; wymagający, dziesięciomiesięczny kurs doszkalający. Cała masa nowych kontaktów i możliwości... z tyłu głowy już roją się nowe projekty i tylko doba jakaś za krótka.
Obiecałam sobie, że w tym szaleństwie nie zaniedbam siebie. Wypluwam to tu, bo będzie mi łatwiej dotrzymać słowa. Zatem obiecuję sobie, że:
- regularnie biegam
- pamiętam o ćwiczeniach oddechowych
- piję dużo wody
- gotuję, piekę (ale tylko zdrowe ciasta ;))
- nie zapominam o zdrowej diecie; odżywiam się regularnie
- pozwalam sobie na drobne przyjemności (choćby jakiś kawałek ciacha ;))
- czytam książki (dla dużych i małych), oglądam filmy (te fabularne i animowane)
- bywam na imprezach kulturalnych
- pamiętam o regularnych postach na bloga
- pielęgnuję przyjaźnie
- nie zaniedbuję rodziny (no i psa)
- dbam o siebie jako kobieta (subtelny bukiecik kwiatów dla siebie samej, zakup perfum, jakiegoś łaszka, kosmetyczka…)
- dużo spaceruję
- znajduję czas na odpoczynek
- organizuję swoje dni zapisując wszelkie sprawy w kalendarzu
- zwalniam kiedy tylko mogę
- pamiętam o tym, by na co dzień funkcjonować poniżej swoich 100% możliwości (rezerwy zachowuję na ciężkie chwile)
- powtarzam sobie, że zmiany nie muszą być okupione stresem
Póki co chyba wystarczy ;) Na dziś zaplanowałam bieganie i wieczór z książką (dziękuję B.!).
Zatem OPUBLIKUJ i poszło. Nie ma odwrotu.
niedziela, 20 października 2013
Józef Wilkoń
Z sentymentem wracam do samej siebie sprzed kilku lat, kiedy to w pracy, zupełnie bezkarnie, można było śledzić nowości wydawnicze dla dzieci. Był czas na prasę parentingową, na magazyny dla dzieci, na kawę z autorem. Wtedy też wpadł mi w ręce Wilczek i bliżej poznałam mistrza Wilkonia…
Józefa Wilkonia cenię za całokształt. Za ilustracje w książkach dla dzieci i dla dorosłych. Za osobowość i za umiłowanie przyrody, bo chyba żaden polski artysta nie pokazuje nam zwierząt tak pięknie jak on. A poprzez ich wizerunek (jako metaforę) artysta niejednokrotnie opowiada prawdy o ludziach więc jego obrazy tym bardziej cenne. Obok ilustracji polecam również zapoznać się z rzeźbami Wilkonia. Wielkie zwierzaki z drewna - magia!
Wilczek
tekst: Gerda Wagner
ilustracje: Józef Wilkoń
Tatarak, Warszawa 2007
Józefa Wilkonia cenię za całokształt. Za ilustracje w książkach dla dzieci i dla dorosłych. Za osobowość i za umiłowanie przyrody, bo chyba żaden polski artysta nie pokazuje nam zwierząt tak pięknie jak on. A poprzez ich wizerunek (jako metaforę) artysta niejednokrotnie opowiada prawdy o ludziach więc jego obrazy tym bardziej cenne. Obok ilustracji polecam również zapoznać się z rzeźbami Wilkonia. Wielkie zwierzaki z drewna - magia!
Wilczek
tekst: Gerda Wagner
ilustracje: Józef Wilkoń
Tatarak, Warszawa 2007
czwartek, 17 października 2013
Zagryźć beznadzieję
Pogoda ostatnio nie nastraja pozytywnie. Poranki, wyjątkowo mgliste, fundują nieprzyjemną wilgoć. Za dnia słońce nieudacznie siłuje się z chmurami, a wieczór z kolei przychodzi za szybko. Jesień, do tej pory urokliwa, zaczyna nieco brzydnąć.
W tak bure dni ratuję się, niestety nie zawsze zdrowym, jedzeniem. Dziś, wszelkie grzechy kulinarne, rozgrzeszy mi jednak kolacja ;)
Zainspirowana blogiem gotujzdrowo.com przygotowałam sałatkę.
Składniki (na oko):
Dressing:
Przygotowanie:
Przygotowuję dressing dokładnie łącząc wszystkie składniki w miseczce. Doprawiam solą.
Dynię obieram ze skórki i kroję w kawałki. Skropioną oliwą z oliwek i posypuję curry. Piekę na papierze do pieczenie w temperaturze 190 stopni, przez ok. 15 minut.
Buraka obieram ze skórki i tnę na cienkie plasterki.
Mieszam sałaty z jarmużem. Dodaję lekko ciepłą dynię, pestki granatu i buraka. Całość posypuję, uprażonymi na suchej patelni, pestkami słonecznika. Zalewam dressingiem. Mieszam delikatnie.
Zajadam z kiełkami rzodkiewki.
W tak bure dni ratuję się, niestety nie zawsze zdrowym, jedzeniem. Dziś, wszelkie grzechy kulinarne, rozgrzeszy mi jednak kolacja ;)
Zainspirowana blogiem gotujzdrowo.com przygotowałam sałatkę.
Składniki (na oko):
- dynia hokkaido
- burak podłużny
- kiełki rzodkiewki
- owoce granatu
- mix sałat + jarmuż
- pestki słonecznika
- curry
- oliwa z oliwek
- sól i pieprz
Dressing:
- oliwa z oliwek
- sok z cytryny
- ocet balsamiczny
- miód
- sól morska do smaku
Przygotowanie:
Przygotowuję dressing dokładnie łącząc wszystkie składniki w miseczce. Doprawiam solą.
Dynię obieram ze skórki i kroję w kawałki. Skropioną oliwą z oliwek i posypuję curry. Piekę na papierze do pieczenie w temperaturze 190 stopni, przez ok. 15 minut.
Buraka obieram ze skórki i tnę na cienkie plasterki.
Mieszam sałaty z jarmużem. Dodaję lekko ciepłą dynię, pestki granatu i buraka. Całość posypuję, uprażonymi na suchej patelni, pestkami słonecznika. Zalewam dressingiem. Mieszam delikatnie.
Zajadam z kiełkami rzodkiewki.
niedziela, 13 października 2013
Maksymalnie jesienny weekend. Migawki
I żeby nie wyjątkowo czepialskie liście, jesień byłaby bez wątpienia ulubioną porą roku naszego psa.
środa, 9 października 2013
Pomysł na dobry początek dnia
Jesień rozgościła się w naszym domu na dobre. Zapachem pieczonych jabłek, aromatem śliwkowych powideł. Wieczory dodatkowo rozgrzewają gorącą herbatą z cytryną i imbirem. W domu wyjątkowo leniwie. Pies, przepędzając nudę, turla po domu przyniesione ze spaceru kasztany…
Wraz z jesienią mój organizm domaga się ciepła. Jeszcze chwila jak zacznę ubierać na siebie kolejne warstwy swetrów. Jeszcze kilka tygodni jak pogodzę się z czapką. Póki co, zaczynam jednak rozgrzewać się od środka, śniadaniami na ciepło. Ostatnio ukochałam sobie owsiankę. Z suszonymi owocami; orzechami; z powidłami; ze szczyptą cynamonu; owocami goji; dosładzana syropem klonowym czy z agawy. I koniecznie na wodzie, nie mleku.
Czy wiecie, że już jedna porcja płatków owsianych zaspokaja nasze zapotrzebowanie na:
Ponadto płatki owsiane, zawierając substancje antydepresyjne, likwidują zły nastrój. Nie straszna nam zatem żadna jesienna chandra! Są one również bogactwem błonnika, „zdrowych” kwasów tłuszczowych, żelaza i magnezu. No to am!
Wraz z jesienią mój organizm domaga się ciepła. Jeszcze chwila jak zacznę ubierać na siebie kolejne warstwy swetrów. Jeszcze kilka tygodni jak pogodzę się z czapką. Póki co, zaczynam jednak rozgrzewać się od środka, śniadaniami na ciepło. Ostatnio ukochałam sobie owsiankę. Z suszonymi owocami; orzechami; z powidłami; ze szczyptą cynamonu; owocami goji; dosładzana syropem klonowym czy z agawy. I koniecznie na wodzie, nie mleku.
Czy wiecie, że już jedna porcja płatków owsianych zaspokaja nasze zapotrzebowanie na:
- witaminę B1 i kwas pantotenowy, które przeciwdziałają zmęczeniu i rozdrażnieniu oraz korzystnie wpływają na stan skóry, włosów i paznokci;
- witaminę B6, która poprawia naszą pamięć i koncentrację oraz zapobiega występowaniu anemii.
Ponadto płatki owsiane, zawierając substancje antydepresyjne, likwidują zły nastrój. Nie straszna nam zatem żadna jesienna chandra! Są one również bogactwem błonnika, „zdrowych” kwasów tłuszczowych, żelaza i magnezu. No to am!
czwartek, 3 października 2013
Wdech. Wydech…
O oddechu się nie myśli, bo i po co. To naturalna czynność,
którą przecież organizm wykonuje niejako za nas. Tak po prostu jest i już,
oddychamy. Jakież zatem było moje zdziwienie kiedy specjalista od płuc właśnie
wydał wyrok – upośledzone oddychanie.
I na nic leczenie bólu głowy czy uporczywego kaszlu, zbędne również leki na
zaburzenie pracy serca. Ratunek jest jeden – nauczyć się oddychać przeponą by
tym samym dotlenić organizm i wszystkie narządy. Ćwiczenia zalecone w gabinecie
przyswoiłam, zatem do dzieła! Cel – zyskać inną jakość życia. Trzymajcie
kciuki.
A oto jedynie kilka zalet oddychania przeponą:
- dotlenia organizm dostarczając tlen każdej komórce;
- korzystnie wpływa na pracę serca (pracująca przepona działa jak masażer);
- poprawia pracę układu krążenia;
- poprawia pracę układu pokarmowego przyczyniając się do poprawy przemiany materii;
- poprawia samopoczucie niwelując stres (ćwiczenia oddechowe są zalecane m.in. w walce z depresją);
- poprawia wygląd skóry, włosów, paznokci;
- korzystnie wpływa na funkcje mózgu.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)