Do Dziadka miałam po
schodach. Bywałam tam nawet kilka razy w ciągu dnia. Choćby na
chwilę. Choćby przez próg. Przywitać uśmiechem, podejrzeć jak
spędza dzień wsłuchany w radiową audycję. Był jednak i czas na
rozmowy. Teraz wiem, że było ich zdecydowanie za mało. Te długie,
niekiedy gorzkie dialogi Dziadek osładzał biszkoptowymi ciastkami z
czekoladą i galaretką. Nigdy nie przepadałam za nimi w całości.
Dla mnie była jadalna tylko czekolada. Wówczas nie miałam odwagi
powiedzieć o tym Dziadkowi. Teraz, niestety, jest już za późno.
22 stycznia Dzień
Dziadka. Wspomnienie o czekoladzie jedzonej w Jego towarzystwie
przyszło na chwilę przed jego świętem. Jutro na pewno zjem
za Jego zdrowie.*
*Wspomnienie nagrodzone w Czekoladowym Konkursie na blogu Trufli.
Piękne wspomnienie...
OdpowiedzUsuńDziadka zawsze pięknie wspominam :)
UsuńWięc pewnie teraz smakują w całości, pewnie smakują inaczej... ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że coś w tym jest. Obecnie rzeczywiście zdarza mi się po nie sięgać i nawet zaczynam je lubić ;)
UsuńFajnie jest czasami powrócić do wspomnień;)
OdpowiedzUsuńOj tak! A takie, słodkie wspomnienia, lubię szczególnie :)
Usuń