poniedziałek, 30 grudnia 2013

Odetchnąć z ulgą


www.pinterest.com/mejflaj/wind
W pierwszych dniach byłam wyjątkowo skrupulatna. Obowiązkowe ćwiczenia wieczorne na chwilę przed zaśnięciem, a w ciągu dnia zmagania przed lustrem. Z biegiem czasu łapałam każdą okazję, by popracować z oddechem. Ćwiczenia przy biurku w pracy, w trakcie podróży metrem… Później na moment jakbym odpuściła i jakież było moje zdziwienie gdy pewnej nocy, po przebudzeniu, oddychał mój brzuch a nie klatka piersiowa! Eureka. To znak, że pracuje przepona.
Z dnia na dzień moje samopoczucie staje się znacznie lepsze. Kilka dni temu ten błogostan potwierdziła pletyzmografia. Wyniki badania są lepsze zatem to autentycznie działa!
O ogólnych zaletach oddychania przeponą pisałam tutaj. Dziś o moich doświadczeniach w tej kwestii. Zatem tak:
Nie boli mnie głowa. Po nocy wstaję wypoczęta. Znacznie rzadziej ziewam, podobno to na skutek dotlenienia (wreszcie!) organizmu.
Serducho daję radę. Co prawda wciąż wspomagam je lekami, ale to podobno kwestia czasu jak je odstawię, a praca serca się unormuje. Yupii.
Znacznie lepszy metabolizm. I tu nie wiem, czy to na skutek samego oddechu czy rewolucji żywieniowej jaką wprowadziłam w ostatnim czasie. A może sport się do tego przyczynia?
Kondycja psychiczna o niebo lepsza!
Cera i włosy też w dobrej formie.
Poprawa funkcji mózgu? Wierzę, że tak ;) Co na pewno zaobserwowałam, to że znacznie łatwiej przychodzi mi koncentracja. 
Nie pozostaje zatem nic innego jak wreszcie odetchnąć z ulgą, ufff...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz