Nawet się nie
zorientujesz, a życie przeleci przez palce. Kiedy byłam mała, a rozmowy
dorosłych były tymi zakazanymi, ta prawda wydawała mi się daleko ode mnie. Dziś
przyglądam się sobie i temu gdzie jestem. Ja
jako córka, jako żona i wreszcie kobieta. Ja
w relacjach z innymi.
Papierowe przyjaźnie, znajomości na chwilę i codzienność
w biegu zabierająca czas na te najbardziej cenne kontakty. A życie ucieka,
przecieka przez palce… I zanim się ogarniesz, nie jesteś już małą dziewczynką,
a świat nie jest tak kolorowy jak za dziecka. Sen niespokojny o kolejny dzień,
posiłki w biegu, rozmowy z bliskimi wyłącznie online i jeszcze ludzie wokół jak
pijawki.
Chyba nie warto. Nie, na pewno nie warto!
Zatem małymi kroczkami poczłapię do szczęścia. Na początek plan jest taki by nadrobić te dwa ostatnie tygodnie w weekend. Bo przecież
jak to się uda to znaczy, że można, a życie w biegu to tylko wymówka. Te dwa
najbliższe dni będą zatem namiastką tego, jak powinno być na co dzień. Czas na
sen i wspólny posiłek przygotowany w domu. Na leniwy spacer z psem i pieczenie
ciasta. Na kino i książki. Na sport. Na kobiece przyjemności i rodzinne
spotkania. Na refleksję i długie wieczorne rozmowy twarzą w twarz…
Zaczynam już dziś.
Przez ciężką sytuację rodzinną musiałam dorosnąć trochę szybciej niż bym chciała. Teraz z każdym weekendem obiecuję sobie, że w końcu nadrobię zaległości, bo zwyczajnie nie mam czasu na to żeby usiąść i w ciszy posłuchać muzyki. Już nie wspominam nawet o wypadach ze znajomymi. Ale coraz bardziej odnajduję się w swojej roli i mam nadzieję, że niedługo uda mi się zorganizować w taki sposób, że znajdę też czas na siebie.
OdpowiedzUsuńTrzymam zatem kciuki za powodzenie akcji :) Pozdrawiam ciepło.
UsuńTakich chwil faktycznie brakuje w naszym zabieganym życiu:(
OdpowiedzUsuńTak, rzeczywiście ich zdecydowanie za mało! Nie pozostaje zatem nic innego, jak najczęściej fundować sobie przyjemności ;)
Usuń